czwartek, 22 grudnia 2011

dzień 151

Wczoraj miałam bardzo leniwy dzień i nie liczyłam punktów. To znaczy jakiś taki nawyk już mam, że jak biorę ziemniaka czy jajko to gdzieś w głowie pokazują mi się punkty. Ale starałam się nie ważyć i nie odmierzać produktów. I tak wczoraj moimi głównymi posiłkami były jajka i ziemniaki smażone i pieczone oraz arbuz. Na koniec dnia nie wytrzymałam, siadłam i spisałam co zjadłam, wyszło 24 punkty, a dziś rano pokazała mi 65kg. (-0,8kg) od poniedziałku. Także wczorajsze nieliczenie wyszło mi na plus.

Od jutra zaczynam przygotowania do świąt, przyjeżdża mama i będziemy gotować, więc pewnie gdzieś mi te punkty też będą uciekać.
A dziś rano zauważyłam, że mój słoik z kiełkami rzodkiewki już gotowy, więc od razu zrobiłam sałatkę za 1 punkt:
2 pomidory, cebulka, kapusta pekińska- 0pkt
dwie garście kiełek z rzodkiewki- 0pkt
oliwa z oliwek- 1pkt
sok z cytryny, przyprawy- 0pkt

środa, 21 grudnia 2011

pierniczki

Coraz bliżej świąt, zaczynam powoli przygotowania w kuchni. Ostatnio upiekłam pierniczki, i wcale nie dietetyczne, tylko takie zwykłe, na miodzie z dużą ilością bakalii. I tak podjadam codziennie bo oprzeć się nie mogę.

Dziś dostałam maila z poradami jak utrzymać dietę na święta, aż się sama do monitora uśmiechnełam. Takie oto "Zalecenia żywieniowe":
- pić 4 szklanki dziennie ciepłych herbat i naparów owocowych lub ziołowych.
- ograniczyć się wyłącznie do wypieków domowych, ale z wykluczeniem ciast z tłustymi masami.
- na kolację wigilijną spożyć zupę, rybę z warzywami bez ziemniaków, mały kawałek ciasta - ewentualnie.
- w święta wykluczyć chleb. Spożywać sałatki, mięsa, ryby; przykładowo: sałatka jarzynowa + kawałek pieczeni bez chleba.
- ostatni posiłek o 19.00 !

Także nic tylko świętować:)

A pierniczki wyglądają tak:

wtorek, 20 grudnia 2011

ważenie- poniedziałek

Wczoraj zaczęłam 22 tydzień mojej diety. 147 dni za mną.
Waga na wczoraj to 65,8kg czyli +0,5kg od poprzedniego tygodnia.
A przede mną święta, także za tydzień pewnie dojdzie kolejny kilogram:)

sobota, 17 grudnia 2011

sobota

Do pracy mam dziś na popołudnie, więc miałam dużo czasu, aby pogotować i przygotować posiłki. Rano wypiłam szejka z moczonym lnem, bananem, jabłkiem i zieleniną i dodałam kilka suszonych śliwek do tego.
Całość za 4 punktów:
20 gram siemienia lnianego- 2pkt
banan- 1pkt
jabłko- 1pkt
4 śliwki suszone -1pkt
zielenina- 0pkt

Oczywiście było tak smaczne, że nie zdarzyłam zrobić zdjęcia gotowego szejka.
Później zrobiłam makaron z warzywami i bułką tartą na taki wczesny obiad, aby zjeść coś pożywnego przed pracą.
Porcja około 5,5 punkta:
200 gram makaronu- 2,5 pkt
garść groszku- 1pkt
reszta warzyw- 0pkt
2 łyżki bułki tartej- 1pkt
oliwa z oliwek- 1pkt


W międzyczasie upiekłam sobie bułeczki z otrąb i przygotowałam kanapki do pracy.
Przepis na bułeczki TUTAJ.
Także do pracy zabieram 7,5 punkta
2 bułeczki- 4pkt
10 gram serka- 1pkt
plaster szynki gotowanej-0,5pkt
banan, jabłko- 2pkt


I teraz tylko mam nadzieję, że uda mi się nic nie podjadać i być twardą:P

piątek, 16 grudnia 2011

fasolka i jajko

Dziś rano waga pokazała mi 65,2kg, a to jest -0,8kg od wczoraj. Nie wiem jak to możliwe, ale cieszę się.
Jestem już po dużym śniadaniu dziś, ale zjadłam je bardzo późno, bo nie dość, że wstałam dziś o 10, to nie chciało mi się nic jeść przed 2 godziny po przebudzeniu.
Także dziś moje śniadanie za 7 punktów:
kromka chleba pełnoziarnistego- 2pkt
jajko sadzone- 2pkt
papryka- 0pkt
200 gram fasolki- 3pkt


A i jeszcze zauważyłam, że od 10 dni chodzę regularnie do toalety, jak nigdy.
Myślę, że to zasługa śliwek suszonych, jedzonych naprzemiennie z siemieniem lnianym.

Poza tym święta coraz bliżej, a ja myślę usilnie jak nie przybrać za dużo po wigilijnej kolacji. Szukam przepisów na dietetyczne uszka i pierogi, jeśli w ogóle takie istnieją:)

czwartek, 15 grudnia 2011

dzień 144

Wczoraj do 17 godziny się trzymałam punktacji, a później zachciało mi się placków ziemniaczanych, napiekłam cały duży talerz i oczywiście zjadłam wszystko. A później pół nocy nie umiałam spać, bo taka pełna byłam. A dziś od rana latałam do toalety jak głupia.

A dziś już dużo lepiej, wyjadłam dziś 22 punkty, w pracy było ciasto tak zwany "christmas cake" więc zjadłam dla towarzystwa jeden kawałek. Poza tym rano polski twaróg dostałam, to sobie kanapkę z białym serem na śniadanie zrobiłam, a na obiad kawałki kurczaka pieczone w takiej naleśnikowej panierce.
I coś czuję, że motywację tracę, a tu święta niedługo, więc sama nie wiem co to będzie...

wtorek, 13 grudnia 2011

wtorek

Wczoraj bardzo późno zjadłam makaron z sosem grzybowym, a dziś waga w górę. Wiedziałam, że makaron na wieczór to zły pomysł, wiedziałam...
A dziś rano wypiłam zielonego szejka, dziś bez lnu bo zapomniałam wczoraj namoczyć, za to dodałam 4 suszone śliwki.
Za chwilę wychodzę do pracy, i tak na szybko upiekłam sobie 4 nogi z kurczaka. Bez dodatku tłuszczy, same przyprawy, czosnek, cebulka, woda, a wszystko zawinięte w folię aluminiową. Oczywiście zdjęłam skórę przed zjedzeniem. Całość liczę sobie za 4 punkty:

poniedziałek, 12 grudnia 2011

koniec 20 tygodnia

Kolejny poniedziałek, kolejne ważenie.
Dziś waga pokazała mi: 65,3kg, a to jest +0,2kg od ostatniego tygodnia.

Miniony tydzień był bardzo spokojny. Mimo, że liczyłam punkty to pozwalałam sobie na bardzo dużo. Chyba ostatni tydzień był bardziej utrzymaniem niż redukcją. Jadłam właściwie wszystko, chleb pełnoziarnisty na zmianę z pumperniklem i pieczywem chrupkim, zdarzył mi się kawałek tortu, śmieciowe jedzenia na imprezie, piłam szejki i nawet nie wiem kiedy minęło kolejne siedem dni diety.
Myślę, że ostatnio więcej chodzę na spacery, wybieram dłuższe trasy, często pod górkę.

Wczoraj również postanowiłam się zmierzyć kolejny raz. Ostatni raz mierzenie było we wrześniu, więc byłam ciekawa czy oprócz kilogramów, centymetry też mi ubywają. I wygląda to tak:

pod biustem:  lipiec 90,5cm / wrzesień 84cm / grudzień 83,5cm  - 7cm
talia:      lipiec 92,5cm / wrzesień 87,5cm / grudzień 82cm   - 10,5cm
biodra:  lipiec 108cm  / wrzesień 102cm / grudzień 100cm  - 8cm
udo:      lipiec 64,5cm / wrzesień 60,5cm / grudzień 57,5    - 7cm

niedziela, 11 grudnia 2011

Dla każdego, kto myśli poważnie o zdrowiu i zdrowym żywieniu:

Dlaczego apetyt rośnie w miarę jedzenia??
O tym TAUTAJ.

Oraz 7 zasad zdrowego żywienia, 7 reguł Pollana, (więcej TUTAJ):
  1. Nie jedz niczego, co twoja babcia nie rozpoznałaby jako jedzenie. Kiedy w sklepie bierzesz do ręki opakowanie produktu, który ma więcej niż 15 składników, spytaj siebie, co te składniki tam robią???
  2. Nie kupuj i nie jedz niczego co ma więcej niż 5 składników lub składniki, które trudno Ci wymówić.
  3. Trzymaj się z daleka od środka supermarketu, kieruj się ku obrzeżom. Prawdziwe jedzenie jest zwykle na obwodzie, blisko magazynów, gdzie łatwo może być zastąpione świeżym kiedy się zepsuje.
  4. Nie jedz niczego co się nie psuje. Są wyjątki, na przykład miód. Zawsze masz wybór, na przykład albo normalne pieczywo albo rogalik z syntetycznym nadzieniem w kolorowym opakowaniu, który przetrwa niejedną zimę.
  5. Chodzi nie tylko o to co jesz ale i jak. Zawsze odejdź od stołu z lekkim niedosytem. Wiele kultur ma zasadę żeby skończyć posiłek przed uczuciem pełnej sytości. W Japonii mówią aby jeść do czterech piątych swoich możliwości, podobnie w kulturze islamskiej. Niemcy mawiają: zawiąż worek zanim będzie pełny.
  6. Tradycyjnie rodziny jadają razem, o regularnych porach, przy wspólnym stole - nie przed telewizorem. To dobra tradycja. Ciesz się posiłkiem z ludźmi których kochasz.
  7. Nie kupuj jedzenia tam gdzie kupujesz benzynę. W USA 20% jedzenia jest zjadana w aucie.

sobota, 10 grudnia 2011

po imprezie

Wczorajsza impreza bardzo udana! Jadłam i piłam, punktów nie liczyłam:)
Tyle słów pochwał za nową figurkę dawno nie dostałam, aż mi skrzydła wyrosły.
A tym mnie wczoraj kuszono:


I mój skromny talerz w rogu na dole:))

czwartek, 8 grudnia 2011

10,5 kilo

A chcecie zobaczyć jak wygląda 10kg mniej??
Ale najpierw wyjaśnienie. W pracy nosimy takie oto torebki na pasie, aby mieć ręce wolne w czasie robienia różnych rzeczy. Moja torba 136 dni temu opinała mój brzuch, dziś wygląda to tak:



I dodam tylko, że mogę dzisiaj przeciągać torbę przez boidra w dół, bez konieczności rozpinania paska:) Napisałabym, że jestem wielka, ale się powstrzymam:)

środa, 7 grudnia 2011

dzień 136

Od początku tygodnia jem w miarę dobrze. Poniedziałek zakończyłam z wynikiem 19 punktów, wczoraj zjadłam ponad 25 punktów.
Dziś w pracy byłam na poranną zmianę, nie miałam czasu zrobić szejka przed wyjściem, więc wzięłam do pracy dwie duże kanapki. Dużo dziś chleba zjadłam, ale czuję się dobrze. 

Menu dzisiejsze:
I śniadanie:
2 kromki chleba z ziarnami- 4pkt
tuńczyk z puszki- 2pkt
ogórek zielony- 0pkt
łyżeczka majonezu-0,5pkt

II śniadanie:
2 kromki chleba z ziarnami- 4pkt
plaster szynki- 0,5pkt
rzodkiewka, ogórek- 0pkt

Przekąska:
gruszka- 1pkt

Obiad:
gotowe danie, cannelloni ze szpinakiem- 8pkt

Kolacja:
Arbuz- 2pkt

W piątek wybieram się na pracowniczą imprezę świąteczną. Mała czarna już czeka na mnie, a ja się w nią wcisnę!

poniedziałek, 5 grudnia 2011

pomiary

No i jest poniedziałek. Koniec 19 tygodnia diety.
Waga dziś pokazała 65,1kg to jest -1,7kg od ostatniego tygodnia.
W sumie -10,4kg od początku diety. 

Ten tydzień był dla mnie bardzo pracowity. I zmiany w pracy i zajęcia po pracy zatrzymywały mą uwagę i z tego powodu nie miałam za wiele czasu, aby dokładnie opisywać każdego dnia tutaj, ani wklejać zdjęć, ale liczyłam codziennie.
Po przerwie z szejkami znów zaczęłam sobie je robić na pierwsze śniadanie, co prawda nadal nie mam robota kuchennego i używam takiego ręcznego blendera, ale puki co świetnie się spisuje i bez problemu mieli len czy szpinak czy jarmuż. I zauważyłam, że len skutkuje najlepiej gdy piję się go z przerwami.
W czwartek zostałam zaproszona do znajomych na kawkę i zjadłam 2 kawały ciastka i cukierki michałki, dwa razy jadłam poza domem, kanapki na zwykłym pieczywie. Także jakoś szczególnie nie głodowałam i nie odmawiałam sobie. Do wczoraj waga stopniowo mi spadała. Wyglądało to mniej więcej tak:

Zestawienie punktowe ostatniego tygodnia:
pon. 28.11.- 66,8kg
wto. 29.11.- 66,5kg
śro.  30.11.- 66,0kg
czw. 01.12.- 66,0kg (ciasto i michałki)
pt.    02.12.- 65,7kg (tosty z masłem i fasolka na kolację)
sob. 03.12.- 66,3kg (chińszczyzna)
nie.  04.12.- 66,0kg  (biegunka!!!)
pon. 05.12.2011- 65,1kg

niedziela

Całą sobotę trzymałam się punktów, na wieczór zamówiliśmy chińszczyznę, zjadłam trochę. Wczoraj obudziłam się z bólem brzucha i niestety pół dnia spędziłam w toalecie z okropną biegunką. Cały czas piłam wodę regularnie i dopiero około 14 zaczęłam się robić głodna. Zaczęłam więc powoli jeść, najpierw ryż z cynamonem i jabłkiem, później ugotowałam sobie brokuły z serem, a na koniec zjadłam kilka pieczonych ziemniaczków. Wyjadłam w sumie około 15 punktów, ale ciężko mi było wczoraj jeść. W poniedziałek ważenie, ale założę się, że wynik będzie bardzo niski, bo mam żołądek pusty.
Jutro idę także na zajęcie na uczelnie i mam nadzieję, że mi się żołądek całkowicie uspokoi.
Zobaczymy...

sobota, 3 grudnia 2011

sobota

Trzymałam się dobrze większość tygodnia i wczoraj zawaliłam na całego. Duuużo słodyczy zjadłam i do dziś odczuwam ból brzucha z tego wszystkiego. Nadal jestem zajęta, nie mam czasu porządnie gotować a tym bardziej robić zdjęć. Ale liczę codziennie i gdyby nie ten piątek to mogę powiedzieć, że tydzień bardzo udany:)

czwartek, 1 grudnia 2011

dzień 130

Już czwartek, a ja strasznie zabiegana i zajęta jestem. Nie mam za wiele czasu na nic, jak nie praca, to coś mi zawsze po pracy wyskoczy, i tak w kółko. Ale od poniedziałku pięknie mi się dieta układa, także ten brak czasu działa na korzyść. Codziennie sprawdzam wagę i powoli powoli idzie w dół, także zobaczymy jak to będzie.
I tyle...

poniedziałek, 28 listopada 2011

ważenie

Eh...co tu duży mówić, jakiś felerny ten poniedziałek.
Waga pokazała mi  66,8kg dzisiaj, czyli +1,2kg od poprzedniego tygodnia.
I sobie myślę, że albo za dużo wyjadłam w minionym tygodniu, albo tydzień temu waga mi coś źle pokazała. No ale trudno się mówi, dziś znów poniedziałek  znów nowy tydzień, aby jakoś odrobić straty.

Jaki był ten tydzień?
Za każdym razem wyjadałam więcej niż 22 punktów dziennie, więc się nie dziwię, że mi nic nie ubyło. Przekroczyłam dozwoloną tygodniową ilość słodyczy i z racji tego, że mam zepsuty blender nie piłam szejków w tym tygodniu. I ogólnie mogłabym jeszcze znaleźć kilka innych wymówek, ale mi się nie chce...

piątek, 25 listopada 2011

dzień 124

Wczoraj na śniadanie wypróbowałam przepis dr Dąbrowskiej na owsiankę.
Czerpałam z TEJ strony. Muszę przyznać z ręką na sercu, że była to moja pierwsza owsianka w życiu. A skusiłam się na nią tylko dlatego, że nie zawiera w sobie mleka.
Przepis troszkę zmodyfikowałam, wrzucając inne dodatki.
Całość wyszła za ogromne 10 punktów, ale nie dałam rady całej zjeść, może wyjadłam z 5 punktów w sumie.
I z żalem serca muszę powiedzieć, że owsianek NIE lubię, tych bez mleka także :(

Przepis:
2 szklanki wody- 0pkt
1/4 łyżeczki soli- 0pkt
1 szklanka płatków owsianych (82 gram)- 4,5pkt
1 łyżka siemienia lnianego (25 gram)- 2pkt
50 gram suszonych śliwek- 1,5pkt
10 gram migdałów- 1pkt
5 gram wiórek kokosowych- 1pkt


Dzisiaj natomiast na śniadanie zjadłam tradycyjne kanapki z gotowanym kurczakiem, ogórkiem i kiełkami.
Na przekąskę zrobiłam sobie sałatkę owocową, taka prostą z ananasa, jabłka i gruszki. Za całość liczę sobie 3 punkty, po punkcie za owoc.


A na taki późny obiad zjadłam spora pizzę, ale bardzo mi się chciało i była ona warta każdych punktów.
Także 124 dzień diety kończę z pełnym brzuchem i 28 punktami.
Zobaczymy co jutro mi waga odpowie:)

środa, 23 listopada 2011

kiełki poszły w ruch

Dziś był dziwny dzień.
Rano przed pracą wypiłam wodę, zjadłam cztery suszone śliwki a później gruszkę, jabłko i banana. Do pracy wzięłam ze sobą prowiant i na śniadanie w pracy zjadłam warzywa, kanapkę z gotowanym kurczakiem i kiełkami. Niestety około 13 godziny okazało się, że mi to nie wystarczyło i zrobiłam się strasznie głodna, aż słaba. Usiadłam zaparzyłam sobie kawę i stwierdziłam, że muszę coś zjeść bo inaczej padnę. Jak na ironię w pracy były tylko ciastka/herbatniki, więc zjadłam z 7 sztuk. Stwierdziłam, że nie mogę być głodna, bo to będzie jeszcze gorsze niż te ciastka. Oczywiście jako przykładna strażniczka wagi, zapisałam sobie ile to ma kalorii, spisałam sobie ilość tłuszczu. Przyszłam do domu, sprawdziłam na kalkulatorze ile to ja punktów tymi ciastkami zmarnowałam i mało nie padłam z krzesła- całe 8 (osiem!!!).
Więc na obiad zgotowałam garnek barszczu za 1 punkt.

A z dobrych wieści to kiełki dziś dojrzały i poleciały prosto do sałatki na kolację.
Kolacja dziś za 4,5 punkta:
75 gram łososia- 2,5pkt
kiełki- 0pkt
sałatka (rzodkiew, awokado, ogórek, sałata)- 1pkt
oliwa- 1pkt


I tym sposobem dzisiejszy dzień zamykam 20 punktami.

wtorek, 22 listopada 2011

dzień 121

Stała się tragedia. Wczoraj robiąc zielonego szejka zepsułam mój blender:(
Także wstałam dziś rano i sama nie wiedziałam co zjeść na śniadanie, brakowało mi szejka. No ale przed siódmą wymyśliłam, że ugotuję jajko na twardo i zjem kanapkę z jajkiem przed pracą. Do pracy również wzięłam chleb, dwie kromki, także dziś zjadłam 3 kromki chleba. Dawno tak dużo chleba na raz nie jadłam. I wiem, że mi chleb nie służy i będę mieć zastój z toaletą dziś. Niech to! Zobaczymy jak przemiana materii u mnie zadziała tym razem.

Ogólnie dziś wyjadłam 21,5 punkta z tego aż 6 punktów to sam chleb.
Na późny obiad zrobiłam moje ostatnio ulubione zapiekane słodkie ziemniaki i dwie nogi z kurczaka bez skóry, pieczone bez oliwy w folii kuchennej i mnóstwem przypraw.
Obiad za 7 punktów:
2 duże ziemniaki- 2pkt
2 nogi z kurczaka- 5pkt


Z racji tego, że nie mogłam sobie darować tego chleba,  to poszłam do sklepu i znalazłam organiczny żytni chleb z ziarnami słonecznika, wygląda tak jak pumpernikiel. Także spróbuję go teraz przez jakiś czas jeść i zobaczę jak się będę po nim czuła.Jestem pewna, że ma więcej wartości niż chrupkie pieczywo i powinien być zdrowszy niż biały chleb.

poniedziałek, 21 listopada 2011

ryba i kasza

Za chwilę idę do pracy, o 20 powinnam wrócić. Jestem już po śniadaniu, dziś u mnie kanapka z jajkiem, papryką i rzodkiewkami.
Zdążyłam zrobić obiad, aby zjeść przed pracą.
Ugotowałam na szybko rybę z kaszą gryczaną. Duża całość za 8 punktów:
75 gram kaszy gryczanej- 4,5pkt
150 gram ryby pieczonej w folii- 2,5pkt
surówka z sałaty pekińskiej z oliwą- 1pkt


 A do pracy ze sobą zabieram jabłko, grejpfruta i orzechy nerkowce. Zobaczymy czy mi wystarczy:)

początek 5 miesiąca

Jestem już po ważeniu i waga dziś pokazała 65.6kg
to jest -1,1kg od poprzedniego tygodnia
w sumie -9,9kg od początku diety.

Aż takiego spadku się nie spodziewałam, ale i tak się cieszę.
Jaki był ten tydzień?
Jadłam bardzo równo, około 19- 21 punktów na dobę z wyłączeniem wtorku gdzie zaszalałam. Ale ogólnie staram się pilnować, wybierać wartościowe produkty. Jeśli muszę coś koniecznie zjeść, to jem i robię dalej swoje. Jak widać trud się opłacił.
4 razy w tym tygodniu zjadłam typowo białkową kolację w postaci mięsa z kurczaka lub chudego twarogu. 4 dni rozpoczęłam zielonym szejkiem z lnem. Patrząc na jadłospisy z poprzedniego tygodnia myślę, że tym razem zjadłam więcej orzechów i ryb niż zwykle.
Z racji tego, że naczytałam się ostatnio nie za dobrych opinii na temat chrupkiego pieczywa, wprowadzam znów do diety pieczywo pełnoziarniste, razowiec. Puki co nie widzę negatywnych zmian związanych z poczuciem zamulenia więc myślę, że kromka czy trzy na tydzień nie będzie tragedią. Wczoraj miałam bardzo tłusty dzień, ale chyba mój organizm tego potrzebował.
Ogólnie czuję się świetnie. I nie mogę uwierzyć, że dziś zaczynam 5 miesiąc diety:)

I jeszcze na dodatek jedno zdjęcie, które bardzo mi poprawiło dzisiejszy dzień:

niedziela, 20 listopada 2011

4 miesiące

Dziś kończę 4 miesiące mojej diety. 17 tygodni, 119 dni za mną...

Niedziela mija spokojnie, jutro ważenie. Dzień zaliczam do udanych. Patrzę na listę rzeczy zjedzonych i myślę, że mało surowizny dziś zjadłam, a dużo rzeczy smażonych i wszędzie ta oliwa.
Menu dzisiejsze prezentuje się tak:

Przed śniadaniem
woda + 25 gram suszonych śliwek- 1pkt

Śniadanie (jajecznica)- 7,5pkt
2 jajka- 4
1 plaster szynki gotowanej- 0,5
1 kromka chleba pełnoziar.- 2
łyżka oliwy- 1

Przekąski- 2,5pkt
jabłko- 1
czerwona kapusta- 0
8 gram orzechów nerkowca- 1

Obiad (placki z cukinii- całość 6pkt, zjadłam połowę)- 3pkt
ziemniak-1
cukinia- 0
2 łyżki mąki- 1
olej- 2
jajko- 2

Kolacja (pieczona pierś z kurczaka oraz ziemniak i pietruszka)- 7pkt
5oz piersi- 5
ziemniak- 1
pietrucha- 0
sos- 1

Kolacja to taka imitacja angielskiego roast dinner, tylko taka odtłuszczona wersja. Pierś kurczaka w przyprawach pieczona w folii kuchennej, warzywa też bez oliwy. Wyjadłam dziś w sumie 21 punktów (o 2 więcej niż powinnam), ale ogólnie jestem zadowolona, bo mogło być gorzej.
Także jutro zobaczymy jak mi ten tydzień minął :)

kiełki

Kiełki lucerny rosną mi na potęgę.
Dziś rano jak zobaczyłam słoik to zadałam sobie pytanie czy ja przypadkiem za dużo tych ziaren do słika nie nasypała. Wrzucę zdjęcie z wczoraj i dzs dla porównania:


I pomyśleć, że takie małe zielone stwory lucerny mają w sobie:
Witaminy: A, B1, B2, B3, B5, B6, B9, C, E
Składniki mineralne: wapń, żelazo, magnez, fosfor, potas, krzem, cynk, sód, miedź, mangan, siarka, selen
I inne: Fitoestrogeny, lecytyna, chlorofil, beta-karoten, saponiny, błonnik, białko (42%)

sobota, 19 listopada 2011

jak sobie radzić

Jak wiadomo dieta Weight Watchers opiera się głównie na przeliczaniu wartości kalorycznej danej potrawy czy składnika na punkty. I tymi punktami operuje się praktycznie cały czas. Na początku może to wydawać się bardzo męczące i czasochłonne, takie bieganie z kalkulatorem, sprawdzaniem tabel kalorycznych, mnożenie, dzielenie, ale z czasem każdy na tej diecie zna na pamięć punktacje najbardziej popularnych i często używanych produktów.
Ja jednak mam swoje sposoby na ułatwienie tego liczenia podczas gotowania. Większość produktów sypkich w mojej kuchni przeliczam tylko raz i zapisuję w gramach najczęściej używane ilości na opakowaniu. Tym sposobem oszczędzam sobie czas i nie muszę się denerwować i biegać do kalkulatora co chwilę.

dzień 118

Dziś rano czekała mnie na wadze ogromna niespodzianka. Było 66.4kg. A to oznacza, że to moja najniższa waga od rozpoczęcia diety. Jejku jak fajnie:))
Poza tym sobota mija spokojnie, bez niespodzianek.
Rano byłam w pracy, nic nie podjadłam, tylko grzecznie wyciągnęłam prowiant i jadłam swoje jedzenie. Po powrocie także spokojnie, zjadłam kawał arbuza, garść orzechów nerkowca. Staram się od rana zbierac punkty na wieczornego sobotniego kebaba :)
Zgłodniałam około 16. No i wymyśliłam, że z racji tego całego kiełkowania potrzebne mi słoiki. Otwarłam lodówkę i patrzę mam jeden słoik, ale pełny kiszonej kapusty. Więc upiekłam dwie pieczenie na jednym ogniu- kapustę zasmażyłam z grzybami i kawałkami piersi z kurczaka, a słoik wymyłam i zaczynam kolejny wysiew.

Także dziś u mnie kapusta zasmażana za 3 punkty:
kapusta kiszona- 0pkt
cebula- 0pkt
4 grzyby suszone - 0pkt
20 gram piersi z kurczaka- 1pkt
łyżka oliwy- 1pkt
kostka rosołowa- 1pkt
Całość wyglądała prawie jak polski dobry bigos:

piątek, 18 listopada 2011

kiełki

No i rozpoczęłam moją pierwszą hodowlę kiełek.
Nie będę rozpisywać się o kiełkach, o ich właściwościach, rodzajach i korzyściach płynących z ich jedzenia, ale jak ktoś chce szczegóły to odsyłam na stronę o TU, którą ja sama się posiłkuję.
Tam też znalazłam domowe sposoby na kiełkownice w słoiku. I tak właśnie zaczynam moją "hodowlę". Zalałam dopiero jeden słoik z ziarnami lucerny, zobaczę, jak mi to rosnąć będzie i jak smakować. Jeśli mi się spodoba to pewnie zaopatrzę się w kolejne 3 słoiki i będę wysadzać naprzemiennie, żeby zbiory były regularne.
Puki co wygląda to tak:


piątek piątek i po piątku

Dziś w pracy frytki i ryba smażona.
A ja na to NIC! ani jednej frytki nie zjadłam i jak paw dumna do domu wracałam:)) prawie biegłam :P
A co u mnie dziś?
No więc jem świetnie, zdrowo, smacznie i syto. Waga powoli dalej spada i jak przetrwam weekend bez wpadki, to mogę mieć miłą niespodziankę w poniedziałek.

Wczoraj na kolację wykombinowałam sałatkę z surowej czerwonej kapusty i wszystkiego innego co miałam w lodówce. Czyli rzodkiew, papryka, rzeżucha, sałata pekińska, cebula. Do tego dodałam dużo przypraw, skropiłam olejem lnianym i było pyszne!
I tylko 1 punkt za całą miskę! (punktuje olej oczywiście)


A dziś u mnie na obiad pierś z kurczaka w pomidorach i kuskus.
Całość za 7,5 punkta:
100 gram kuskusu z warzywami- 2,5pkt
4 oz piersi z kurczaka- 4pkt
pomidory, cebula, czosnek- 0pkt
łyżka oliwy- 1pkt
przyprawy- 0pkt


I stwierdzam z przykrością, że zdjęć jedzeniu to ja nie potrafię robić, zwłaszcza wieczorami. Ale naprawdę smakowało lepiej niż wygląda:) 

czwartek, 17 listopada 2011

dzień 116

We wtorek nawaliłam na całego. W pracy miałam tylko skosztować kawałek "surowego ciasta" (z suszonych owoców, nasion i orzechów), a z kawałka zrobiły się prawie trzy kawały, a nie dość tego to na wieczór doprawiłam się frytkami i lodem. Także pełna jak balon poszłam spać, a rano w środę waga pokazała o 1kg więcej. Także od dwóch dni pokutuję i jem jak trzeba, bo tak szkoda mi strasznie. No i po tej bombie kalorycznej mam problemy z toaletą znów, grrr...
Środę zakończyłam z 12,5 pkt wyjedzonymi.

A teraz kończy się czwartek.
Wróciłam z pracy, po drodze zahaczyłam o sklep, kupiłam suszone śliwki (no musi zadziałać!), warzywka, rybkę i dwa słodkie ziemniaki. Nigdy wcześniej nie jadłam batatów, ale w sklepie one tak patrzyły na mnie, że kupiłam, całych sztuk 2. Także dziś na obiad pieczone słodkie ziemniaki i wędzona makrela. Nie wiem czy taki mix smakowy komuś odpowiada, ale ja zjadłam ze smakiem, bo taka chyba głodna byłam. A głodna byłam, bo w pracy NIC nie podjadałam i kolejny udany dzień prawie za mną :)

Obiad dziś za 8,5 punkta:
dwa duże słodkie ziemniaki- 2pkt
oliwa do skropienia- 1pkt
przyprawy, czosnek- 0pkt
100 gram makreli wędzonej- 5,5 pkt
Całość wygląda tak:

W sumie dziś wyjadłam 14 punktów do tej pory, wciąż 5 do wyjedzenia. Ale bardzo mnie te ziemniaki nasyciły także, myślę, że na wieczór tylko sałatkę warzywną (za 1 punkt) sobie zrobię i to by było tyle na dziś.

wtorek, 15 listopada 2011

dostawa

Piszę ja sobie notkę a tu dzwonek do drzwi! Dotarła waśnie przesyłka, zamówienie z niedzieli. Hura!
Już otwieram i się chwalę co zakupiłam.


Kupiłam:
1. Organiczne ciemne/brązowe siemię lniane, bo ostatnia paczka mi się kończy. A po pierwsze przyzwyczaiłam do picia lnu, a po drugie mi służy.
2. Organiczne ziarna pszenicy do wysadzenia. Mam nadzieję, że wyhoduję z tego trawę pszeniczną a później przerobię to na sok. Zobaczymy co pokaże życie.
3. Organiczne płatki owsiane. Znalazłam świetny przepis O TU na owsiankę bez mleka i muszę to wypróbować, bo wygląda bosko!

Poza tym zakupiłam organiczne kiełki to wysiewu, także mam nadzieję, że coś mi wyrośnie zielonego do sałatek.

I tak mam kiełki z: lucerny, rzodkiewki, fasoli mung, soczewicy i inne mieszanki. 
Jak już zacznę kiełkować i będzie się coś rodzić to się podzielę dobrą nowiną.

idealny dzień

Wczoraj był świetny dzień. Dietowo świetny. Aż sama nie mogę uwierzyć, że jadłam tak przykładnie, nie byłam głodna, piłam ile trzeba i było świetnie:) Czyli jak chcę to mogę.

Wczorajsze menu:
9.40 Śniadanie - 3,5 pkt:
zielony szejk (banan, jabłko, 20 gram siemienia lnianego)

13.00 Obiad- 7pkt
150 gram makaronu- 2
5 kawałków z piersi kurczaka - 3
łyżka oleju- 1
mix knorr grzybowy- 1

16.30 Przekąska w pracy- 5pkt
4 szt pieczywa chrupkiego- 3
20 gram żółtego sera- 2
papryka, pomidor, rzodkiewka, marchew- 0

20.30 Kolacja- 2,5pkt
100 gram twarogu- 1,5
3  krakersy- 1
szczypior, rzodkiew- 0

22.30 Przekąska (lody)- 2pkt

Czyli w sumie zjadłam 20 punktów wczoraj, ale ładnie wszystko rozłożyłam i wczorajszy dzień zaliczam do naprawdę udanych.
No a dziś rano stanęłam na wadze i zobaczyłam 66.5kg, czyli tyle ile ważyłam przed wyjazdem do Polski. Czyli można powiedzieć, że po 11 dniach straciłam to wszystko co nadrobiłam przez 7 dni.
No i zaczynam od dziś spalanie kolejnych kalorii i walczę o każde 100 gram w dół.

poniedziałek, 14 listopada 2011

ważenie

No i mamy poniedziałek.
Dziś zaczynam 17 tydzień mojej diety, 113 dzień dzisiaj.
Waga na dziś to 66,7kg czyli -0,4kg od poprzedniego tygodnia.

Jaki był ten tydzień?
Było różnie. Był to pierwszy pełny tydzień od powrotu z domu i założyłam sobie, że na 100% będę liczyć i nie będę podjadać, i że będzie super i że stracę to wszystko co nabrałam ostatnio i jeszcze trochę:) A po pierwszym dniu okazało się, że to nie takie proste. Mimo, że plany miałam wielkie to jednak ja sama potrzebowałam dużo więcej czasu, aby wrócić tak na całość do diety. Jadłam bardzo nierówno, zwłaszcza wieczorami i przekroczyłam dozwolona ilość słodyczy w tym tygodniu, a w szczególności lodów. W międzyczasie dostałam okres, źle się czułam i tylko trzy razy w poprzednim tygodniu zjadłam nabiał. Po 7 dniach picia zielonych szejków z lnem moje wizyty do toalety się unormowały, dochodzi do tego wyeliminowanie całkowicie chleba z diety (oprócz 2 kromek we wtorek).
Także trzymać kciuki za kolejny tydzień!

niedziela, 13 listopada 2011

niedziela

Jutro ważenie, a ja średnio w formie jestem. Wczoraj w sumie dobrze mi szło cały dzień, jadłam dużo, ale zdrowo. I na noc o 23, przed telewizorem zjadłam lody rożki i to samo dzień wcześniej. Także dziś bardzo się pilnuje, aby jutro nie beczeć na wadze.

Poza tym czekam na przesyłkę, bo zakupiłam sobie w sklepie ze zdrową żywnością kiełki to wysadzenia i trawę pszeniczną i będę hodować w domu. Zapał mam, zobaczymy czy mi starczy wytrwałości.
Także czekam na przesyłkę, może w poniedziałek coś dotrze. A w międzyczasie muszę zagospodarować jakiś słoik, aby zrobić domowym sposobem kiełkownicę.

A dziś już wypiłam szejka na śniadanie za 3,5 punkta.
banan, jabłko, trzy marchewki i siemię lniane, trochę wody do rozcieńczenia i dobre wyszło. Wypiłam całe pół litra, pycha!
A za chwilę będę robić zupę krem brokułowy.

piątek, 11 listopada 2011

bułki z otrąb

Dzień mija spokojnie. Po śniadaniu poszłam na zakupy, wróciłam z siatką papierów świątecznych, sałatką warzywną, twarogiem, otrębami i czosnkiem. Skończył mi się syrop z agawy, ale tym razem nie było w sklepie, więc muszę się obejść bez syropu.
Warzywa od razu wrzuciłam na patelnie na 5 minut, dodałam łyżkę oliwy z oliwek i przekąska za 1 punkt gotowa. Pyszne róże co nie?:)


No a otręby, twaróg i czosnek dziś u mnie w kuchni dały popis.
Skorzystałam z tego przepisu i zrobiłam swoje pierwsze w życiu bułeczki z otrąb. Jedną już zjadłam, i muszę powiedzieć, że bardzo smaczne. Następnym razem więcej ziół i przypraw dodam. Także jutro śniadanie bułeczki z czymś tam:)
Wyszły tak:


Nie wiem dokładnie policzyć punkty za nie, więc policzę punkty za każdy dodany składnik:
10 łyżek (70 gram) otrąb owsianych- 2pkt
2 łyżki (14 gram)otrąb pszennych- 1pkt
100 gram twarogu- 1,5pkt
1 jajko- 2pkt
1 łyżeczka proszku do pieczenia- 0pkt
sól, 1 ząbek czosnku- 0pkt
O ile dobrze policzyłam otręby wychodzi 6,5 punkta za 3 bułki jakie wyszły mi z tego przepisu. Czyli jedna bułeczka ma 2 punkty.

po śniadaniu

Wczoraj poszłam spać bez wyrzutów, że za dużo zjadłam, bo oprócz surówki na kolację nie tknęłam nic a nic. Dostałam okres i taka nadęta chodzę, brzuch mi wywaliło, ale za to waga w dół troszkę. Także chyba idę w dobrym kierunku. Do wagi sprzed dwóch tygodni jeszcze dużo brakuje, ale dam radę.
Zresztą zauważyłam, że lepiej stawiać sobie cele bliższe i mniejsze niż dalsze i ogromne. Także nie myślę co będzie za tydzień. Oby wytrwać do poniedziałku.

Dziś u mnie śniadanie za 4 punkty:
1 kromka chleba- 2pkt
1 jajko- 2pkt
warzywka- 0pkt

czwartek, 10 listopada 2011

udany dzień

Udany dzień, póki co.
Rano na śniadanie zielony szejk za 4 punkty.
Drugie śniadanie też za 4 punkty- pieczywo chrupkie, z szynką, a do tego do przegryzania papryka, ogórek i rzodkiewki i gruszka:) W pracy zjadłam również z 50 gram mięska z gulaszu, liczę za to 3 punkty. A teraz podjadam rybę z warzywami. Niestety rybka w panierce, ale z piekarnika. Chyba za 7 punktów. Mniam mniam. 


A na wieczór może sałatka za punka, albo twaróg, pomyślę...

środa, 9 listopada 2011

dzień 108

Powrót do diety jest dla mnie dużo cięższy niż przypuszczałam. Niestety podjadam i to jakieś pierdoły, czekoladki i inne duperele. Aż wstyd! Wczoraj jakoś się trzymałam do wieczora, a później nie wiem co się stało, ale pochłonęłam i tosty z dżemem i kukurydzę w kolbie i to w takich ilościach, że aż nie będę pisać.

Dziś w miarę, chociaż zjadłam za duży roast dinner. Z pięć ziemniaków pieczonych na głębokim tłuszczu. No ale od obiadu tylko jeszcze gruszkę zjadłam, także nie jest źle.
W sklepie znalazłam jakiś dressing do sałatek, kupiłam i dziś próbuję. Niestety domowej roboty duzo lepszy był! No ale nic.
Na wieczór sałatka za 1 punkt:
sałata, ogórek, papryka, rzodkiewka, szpinak- 0pkt
gotowy dressing- 1pkt

poniedziałek, 7 listopada 2011

dzień 106

Ranek mija mi spokojnie, jestem po śniadaniu i obiedzie i za chwilę zmykam do pracy.
A przed wyjściem zjadłam sałatkę w pekińskiej, rzodkiewki, papryki, szpinaku za 1 punkt i 240 gram makaronu z sosem pomidorowym, policzyłam za to 4 punkty.Czyli cały obiad za 5 punktów.


I tak bardzo mi się nie chce wracać do pracy po 2 tygodniowym urlopie...

16 tydzień

Rozpoczynam dziś 16 tydzień diety (105 dni za mną), ale niestety czuję się jak jakbym zaczynała wszystko od początku.
Waga na dziś to 67,1kg czyli  +0,6kg od ostatniego ważenia.

Od powrotu, od czwartku staram się wejść w rytm diety, ale te trzy dni były ciężkie.
Nie chodzę regularnie do toalety, mam smaka na wszystko co w lodówce, podjadam, buu....
Ale już wczoraj byłam na zakupach, zaopatrzyłam się w warzywa i owoce. Od wczoraj moczę siemię lniane także zaraz będę robić szejka. Zrobiłam też sobie plan jedzenia na dziś i jutro, także biorę się za siebie.

sobota, 5 listopada 2011

dzień 104

Wczoraj wróciłam do liczenia, i zjadłam za dużo. Chyba po urlopie żołądek mi się zwiększył i jakieś napady na jedzenia mam. Także wczoraj pół arbuza zjadłam i duże trzy kawałki domowej pizzy, a później jeszcze były orzechy nerkowce.

Ale dziś od rana układam menu na dziś, i będę robić barszcz.
Także wszystko wraca powoli do normy.

piątek, 4 listopada 2011

po 7 dniach

Wróciłam z Polski.
7 dni laby i jedzenia wszystkiego co tylko mogłam.
Nie miałam ani czasu, aby tego zapisywać, ani kontrolować, więc sobie odpuściłam, taki tydzień bez diety.

Z rana poleciałam na wagę a tam 67,1kg. Czyli od ostatniego ważenia +0,6kg. Myślę, że nie tak źle, a na pewno szykowałam się na więcej. Także motywacji nie tracę, i do poniedziałku postaram się zbić te pół kilo nadwyżki:)

welcome back!

sobota, 29 października 2011

wyjazd

Od czwartku jestem w Polsce i z moją dietą średnio. Staram się jak mogę, ale muszę sobie trochę odpuścić.
Za mną piwko, ciasto, pizza, także całkiem miły, kaloryczny dzień.

Także jeszcze tylko 6 dni i wracam do normalności:)

wtorek, 25 października 2011

dzień 93

Byliśmy dziś na małych zakupach i znalazłam w bardzo dobrej cenie dżem truskawkowy- Weight Watchers. Jeszcze nie próbowałam, ale pewnie jutro na śniadanie będę naleśniki robić:)
100 gram= 3 punkty.



Ponadto upatrzyłam sos do makaronu i tak dziś na obiad świderki z sosie pomidorowym.
Całość za 6,5 punkta:
cały słoik sosu WW- 3,5pkt
250 gram makaronu- 3pkt

poniedziałek, 24 października 2011

fajitas na kolację

Dzień 92 mija spokojnie. Wszystko idzie według planu. Oprócz omletu i zupy pomidorowej nic właściwie nie jadłam z braku czasu. Nadal mam kilka punktów do wyjedzenia więc na filmowy wieczór szykują się lody!
A tymczasem na kolację u mnie fajitas za 7 punktów:
3 oz piersi z kurczaka- 3pkt
łyżka oliwy- 1pkt
papryki, cebula- 0pkt
mini wrap- 2pkt
ketchup, sos czosnkowy- 1pkt

  

A miałam pokazać centrum dowodzenia. Tak to bywa jak się gotuje dla dwóch osób, z tym, że tylko jedna na diecie. Ciężko zgadnąć która patelnia moja:)


omlet na śniadanie

Dziś na śniadanie u mnie omlet, mój debiut jeśli chodzi o omlety, bo wcześniej tylko jajecznicę robiłam.
Całość wyszła za 6 punktów
2 jajka- 4pkt
15 gram szynki- 1pkt
10 gram żółtego sera-1 pkt
kukurydza z puszki- 1pkt
szczypiorek, szpinak, przyprawy -0pkt

poniedziałek-ważenie

No i dotrwałam do końca 13 tygodnia diety czyli 91 dni za mną.
Moja waga na dziś to 66.5kg, czyli -0,7kg od ostatniego tygodnia.
W sumie -9kg od początku diety.

Podliczając wszystkie punkty tygodniowe, to w sumie zjadłam o 19 punktów więcej niż powinnam (133pkt). Ale były to w miarę dobre rzeczy i jeśli już przekraczałam dozwoloną ilość to punkty pochodziły z kurczaka, twarogu albo warzyw, sałatek. Poza tym starałam się nie chodzić głodna i dlatego jeśli czułam, że muszę coś zjeść, to jadłam, nawet jeśli było to ponad założoną wcześnie ilość.
Nie udało mi się natomiast wykonać założeń z poprzedniego poniedziałku. Czyli często nie mieściłam się w tych 19 punktach na dzień, nie jadłam białkowych kolacji, jak wcześniej sobie założyłam (tylko 3 kolacje białkowe w tym tygodniu).
Ale w sumie patrząc na kilogramy z dziś jestem zadowolona i oby tak dalej!

Także trzymajcie kciuki za kolejny tydzień :)

niedziela, 23 października 2011

weekend

Wróciłam z pracy i cieszę się jak głupia bo zaczynam 2- tygodniowy urlop. W czwartek lecę do Polski i aż się boję co to będzie z dietą:)

A puki co mija weekend.
Wczoraj byliśmy w gościach i zjadłam kilka nieplanowanych, niezdrowych przekąsek, takich jak chrupki i kawałek ciasta czekoladowego. Poza tym na kolację zjadłam dużego kebaba z kurczaka i aż ze strachem wchodziłam dziś na wagę, a tam niespodzianka... 66,8kg! Także jak do jutra mi waga nie skoczy za bardzo to będzie to oficjalny porządny spadek wagi.

Niestety na dzień dzisiejszy prawie całość punktów już wyjadłam. Został mi 1-2 punkty na sałatkę czy zupę. Na szczęście nie jestem głodna po obiedzie, także myślę, że nie zawalę dzisiaj!

czwartek, 20 października 2011

dynia dynia dynia

Dziś znów robiłam zupę z dyni, bo pokochałam ją od pierwszej łychy.
Zostało mi trochę tej dyni, więc skroiłam w kostkę, skropiłam oliwą, przyprawami, dodałam dużo czosnku i na 40 minut do piekarnika.
Rewelacyjnie dobra przekąska za 1 punkt! (punktuje oliwa)


Dzisiaj w sumie wyjadałam za mało, bo tylko 10 punktów, ale jestem pełna i nie chce mi się jeść. Pewnie za dużo tej zupy zjadłam, ale nie mogłam przestać:) Biorąc pod uwagę, że poniedziałek i wtorek punkty przekroczyłam podwójnie to ta 10 nie wygląda tak źle:)

dzień 88

Dwa pierwsze dni tygodnia nie należały do udanych. Mimo, że bardzo się starałam to w pracy jak zwykle zjadłam za dużo nieplanowanych rzeczy, typu ciastka i czekoladki. Tak całkiem bez sensu. Brak mi asertywności w mówienie "nie", kiedy ktoś mnie częstuje. I nie umiem poprzestać na jednym ciastku, muszę od razu kilka zjeść. Także lepiej jak w ogóle nic nie próbuję...
Od wczoraj już lepiej, trzymam się punktacji i jakoś leci.

Dziś na obiadek ziemniaki z mundurkach i sałatka z pomidorów i mozzarelli:) (5,5 punkta)
Ziemniaki z łyżką masła i przyprawami za 3 punkty.


A przepis na sałatkę znalazłam u Titanii, u mnie całość za 2,5 punkta:
41 gram mozzarelli- 1,5
dwa pomidory- 0
oliwa+ pesto- 1
bazylnia, przyprawy- 0

wtorek, 18 października 2011

dzień 86

Miałam mieć dzień wolny, ale okazało się, że muszę lecieć do pracy. Więc tak na szybko na przekąskę, kapusta chińska w stylu raw food. Przepis od Ewy:

Całość sałatki 4pkt:
kapusta chińska (bok choy)- 0pkt
łyżka oliwy- 1pkt
łyżka sosu sojowego- 0pkt
nerkowce 25g- 3pkt
czosnek, przyprawy- 0pkt

poniedziałek, 17 października 2011

orzechy i nasiona

Wczoraj zanim poszłam spać przyszykowałam sobie na dzisiaj siemię lniane i orzechy. Do szklanki wsypałam trochę i zalałam zimną wodą. Taki gotowy, wymoczony len ( maź ) dodałam do porannego zielonego szejka. Orzechy wymoczone zjem w pracy na przekąskę. Dziś mam nerkowce. 25 gram= 3 punkty!

Dlaczego orzechy, pestki i nasiona trzeba moczyć przed jedzeniem???
     Niemoczone orzechy zawierają inhibitory enzymów. Zabezpiecza to orzech przed wczesnym kiełkowaniem. Inhibitory, które dostaną się do naszego organizmu wraz z orzechami blokują nasze enzymy trawienne.
   Jeśli zjemy niemoczony orzech, będzie on zdrowy, ale te wartości odżywcze wchłoniemy jedynie w 40%, moczenie uwalnia pozostałe 60% enzymów. Tak samo jest z nasionami czy pestkami. Moczenie ma na celu odblokowanie żywych enzymów, które pomagają w trawieniu. Pokarm moczony staje się bardziej zasobny w minerały i witaminy i w dużej mierze samostrawiony.  



A jeszcze przed pracą zrobiłam sobie obiad, dziś ryba na warzywach.Często jem takie danie, bo jest łatwe do przygotowania i smaczne.
Całość za 5 punkty:
ryba wędzona- 4pkt
łyżka oleju- 1pkt
brokuły, kalafior, marchew- 0pkt

poniedziełkowe ważenie

Wczoraj skończyłam 12 tydzień diety. Czyli już 84 dni za mną. Fajnie brzmi co??
Waga na dziś to 67.2kg, czyli -0,9kg od ostatniego tygodnia a w sumie
-8,3kg od początku. Hura!

Ten tydzień był szczególny.
Bo zaczął się drugim z kolei wzrostem wagi i to dało mi to myślenia, że coś robię nie tak.
Zaczęłam od nowa przeglądać listy tego co ostatnio zjadłam i szukać błędów w moim żywieniu. I postanowiłam, że muszę wprowadzić kilka zmian w tej całej diecie.
I na początek postanowiłam, że będę więcej jeść, tak około 21 punktów dziennie. Prawie codziennie zjadłam z rana 20 gramów siemienia lnianego (dodawanego do szejków), jeśli miałam ochotę to pozwalałam sobie na drobne przyjemności/słodkości w ciągu dnia, zaczęłam jeść białkowe kolacje (pierś z kurczaka, ryba itp), zwiększyłam porcje posiłków i co najważniejsze bardzo się pilnowałam, aby jeść produkt mleczny w ciągu dnia (twaróg w moim przypadku).

Zestawienie punktowe ostatniego tygodnia:
pon. 10.10.  21pkt-  68.0kg  (len, twaróg na śniadanie, rabarbar z kruszonką na deser)
wto. 11.10.  21pkt-  67.9kg  (len, twaróg na śniadanie, lody śmietankowe na deser)  
śro.  12.10. 19,5pkt- 67.7kg (len, kawałek babki na deser)
czw. 13.10.  23pkt-  67.8.kg  (len, 4 kostki czekolady na deser, kolacja białkowa) 
pt.    14.10. 18pkt-  67.4kg   (duża garść pistacji)
sob. 15.10.  21pkt-  67.4kg  (kolacja białkowa, grypa żołądkowa)
nie.  16.10.  21,5pkt- 67.2kg (kolacja białkowa)
pon. 17.10.2011  67,2kg  

Także mimo, że odpuściłam sobie rygor w tym tygodniu, wynik mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. Dużą zasługę przypisuje to spożyciu lnu i regularnym wizytą w toalecie.
W nadchodzącym tygodniu postaram się wrócić znów do 19 punktów dziennie i dalej chciałabym podtrzymywać kolacje białkowe. Zobaczymy jak to się ułoży.

niedziela, 16 października 2011

weekend

Kończę weekend i kolejny tydzień liczenia.
Wczoraj załapałam wirusa grypy żołądkowej i cały wieczór spędziłam w toalecie. Także dziś rano waga pokazała mi 67.2kg, ale taki spadek to wynik wczorajszych rewolucji.
Dziś już lepiej się czuję, jadłam normalnie i śniadanie i obiad. Także mam nadzieję, że jutro jak stanę na wadze wynik będzie bardziej wiarygodny.

Od piątku nie robiłam sobie zielonych szejków rano i tak jakoś zmęczona byłam rankami. Także od jutra pewnie znów zacznę włączać robota kuchennego o 7 rano, kochani sąsiedzi:P

czwartek, 13 października 2011

dzień 81

Od rana bolał mnie brzuch, na tabletkach przeciwbólowych byłam. Przed praca wypiłam szejka, w pracy dosyć dobrze zjadłam śniadanie. Zjadłam także kilka czekoladek z nadzieniem, ale było warto:)))

A na obiad zrobiłam naleśniki ze szpinakiem i feta, moje ulubione. Nie chciało mi się ich zawijać to tak tylko położyłam jedno na drugim i ala tort mi wyszedł.
Naleśniki za 8 punktów:


Kilka zasad małopuktowych naleśników:
- mleko 0% tłuszczu lub na samej wodzie
- zamiast całego jajka, samo białko
- minimalna ilość mąki
- tłuszcz tylko na patelni, roztarty papierowym ręcznikiem

wtorek, 11 października 2011

dynia

W sklepach zaczyna się szał halloweenowy, wszędzie truposze, nagrobki, maski, nawet ciastka z krwią i oczami umarlaków można dostać. Ale najpiękniejsze i tak są dynie!
A, że cena ich jest bardzo kusząco, to zakupiłam jedną i zaraz poszła pod nóż.
I tak dziś na obiad rozgrzewająca zupa krem z dyni.
U mnie całość za 2 punkty:
łyżka oliwy- 1pkt
kostka warzywna- 1pkt
dynia- 0pkt
cebula, czosnek, por, marchew- 0pkt
łyżka curry, przyprawy- 0


I nie mam pojęcia jak innym wychodzi ta zupa w kolorze pomarańczowym. U mnie curry nawet nie pomogło...