Miniony tydzień był dziwny i zaskakujący. Przestałam liczyć punkty, zaczęłam jeść normalnie, bez ważenie i eliminacji węgli. Problemy z toaletą zniknęły, wszystko regularnie jak w zegarku. Dużo lepiej się czuję.
Dziś waga pokazała 73,7kg, czyli -0,8kg od ostatniego razu.
Także mogę żyć i chudnąć bez liczenia...
poniedziałek, 22 października 2012
poniedziałek, 15 października 2012
poniedziałek
12 tygodni za mną. Dziś na wadze 74,5kg. Idę strasznie w górę, systematycznie i wolno i to nie wróży dobrze. Tracę motywację, coraz mniej mi zależy.
W minionym tygodniu dwa razy byłam na biegach, dużo się ruszałam, ale z dietą różnie było. I kawa i alkohol i inne niezdrowości.
Nie liczyłam, większość jadłam na oko, mało też sama gotowałam w domu.
A dziś u mnie małe śniadanie za 4 punkty:
jajko- 2pkt
kromka chleba- 2pkt
pomidor- 0pkt
A na obiad łosoś, makaron i warzywa.
Całość za 8 punktów:
makaron- 2pkt
warzywa- 0pkt
oliwa- 1pkt
łosoś pieczony- 5pkt
W minionym tygodniu dwa razy byłam na biegach, dużo się ruszałam, ale z dietą różnie było. I kawa i alkohol i inne niezdrowości.
Nie liczyłam, większość jadłam na oko, mało też sama gotowałam w domu.
A dziś u mnie małe śniadanie za 4 punkty:
jajko- 2pkt
kromka chleba- 2pkt
pomidor- 0pkt
A na obiad łosoś, makaron i warzywa.
Całość za 8 punktów:
makaron- 2pkt
warzywa- 0pkt
oliwa- 1pkt
łosoś pieczony- 5pkt
poniedziałek, 8 października 2012
po 11 tygodniach
Dziś rozpoczynam 12 tydzień diety.
Waga na dziś 73,9kg, czyli od poprzedniego tygodnia nic a nic się nie ruszyło.
W sumie powinnam się cieszyć, że jakimś cudem nie skoczyłam w górę.
Miniony tydzień dzielę na tydzień i weekend.
Od poniedziałku do piątku jadłam regularnie i równo, po około 24 punkty dziennie.
W sobotę miałam gości i imprezkę, a w niedziele 12 godzin w pracy i tam jedzenie posiłków.
Także duzo wymówek do tego zastoju wagi.
No nic. Dziś poniedziałek, kolejny tydzień przede mną...
Waga na dziś 73,9kg, czyli od poprzedniego tygodnia nic a nic się nie ruszyło.
W sumie powinnam się cieszyć, że jakimś cudem nie skoczyłam w górę.
Miniony tydzień dzielę na tydzień i weekend.
Od poniedziałku do piątku jadłam regularnie i równo, po około 24 punkty dziennie.
W sobotę miałam gości i imprezkę, a w niedziele 12 godzin w pracy i tam jedzenie posiłków.
Także duzo wymówek do tego zastoju wagi.
No nic. Dziś poniedziałek, kolejny tydzień przede mną...
piątek, 5 października 2012
nogi z kurczaka i deszcz
Miałam dziś biegać, ale po południu tak się rozpadało, że nie dałam rady wychylić się z domu, a co dopiero biegać. Także siedzę w domu.
Jutro idę do szkoły i pół dnia szykuję materiały dla dzieci. Chociaż tyle dobrego, że nie mam czasu podjadać, bo taka zajęta dziś byłam.
Na obiad nogi z kurczaka bez dodatku tłuszczu, pieczone w worku. A do tego sałatka warzywna.
Całość obiadu za 6 punktów:
dwie nogi z kury- 5pkt
warzywa- 0pkt
łyżka oliwy- 1pkt
Na koncie dziś 22 punkty.
I taki to ten piątek.
Jutro idę do szkoły i pół dnia szykuję materiały dla dzieci. Chociaż tyle dobrego, że nie mam czasu podjadać, bo taka zajęta dziś byłam.
Na obiad nogi z kurczaka bez dodatku tłuszczu, pieczone w worku. A do tego sałatka warzywna.
Całość obiadu za 6 punktów:
dwie nogi z kury- 5pkt
warzywa- 0pkt
łyżka oliwy- 1pkt
Na koncie dziś 22 punkty.
I taki to ten piątek.
czwartek, 4 października 2012
czwartek i biegi
Wyjadłam dziś 20 punktów.
I jadłam w miarę dobrze, bez podjadania.
Dzś rano wskoczyłam na wagę i było 72,6kg, czyli wracam do wagi sprzed urlopu.
Dziś również po długiej przerwie byłam pobiegać, i strasznie się wymęczyłam.
Mimo, że wynik średni, to jednak 2 tygodnie bez biegów odczułam strasznie. Jutro robię powtórkę
Obiad zjadłam w pracy, a na kolację miałam warzywa smażone na oleju kokosowym.
I jadłam w miarę dobrze, bez podjadania.
Dzś rano wskoczyłam na wagę i było 72,6kg, czyli wracam do wagi sprzed urlopu.
Dziś również po długiej przerwie byłam pobiegać, i strasznie się wymęczyłam.
Mimo, że wynik średni, to jednak 2 tygodnie bez biegów odczułam strasznie. Jutro robię powtórkę
Obiad zjadłam w pracy, a na kolację miałam warzywa smażone na oleju kokosowym.
A z nowości w diecie, to jem więcej węgli, bez wyrzutów sumienia, od kilku dni. Głównie więcej pieczywa, makaron. Puki co bez problemów toaletowych.
środa, 3 października 2012
środa, dzień 73
Większość dnia przesiedziałam w domu.
Dziś miałam wolne, więc odpoczynek na całego.
Na śniadanie kanapki na pieczonych bułeczkach.
Całość za 6 punktów:
2 bułki pszenne- 4pkt
masło- 1pkt
szynka- 1pkt
warzywa- 0pkt
A na obiad gotowe danie, makaron z kurczakiem i sosem pomidorowym.
Całość za 6 punktów:
Trochę mało wyszło, ale później jeszcze zjadłam kilka plastrów szynki wędzonej i sera pleśniowego z warzywami.
Byłam w gościach gdzie zjadłam kilka paluszków i ciastek.
I tym sposobem kończę dzień z 24 punktami na koncie.
Dziś miałam wolne, więc odpoczynek na całego.
Na śniadanie kanapki na pieczonych bułeczkach.
Całość za 6 punktów:
2 bułki pszenne- 4pkt
masło- 1pkt
szynka- 1pkt
warzywa- 0pkt
A na obiad gotowe danie, makaron z kurczakiem i sosem pomidorowym.
Całość za 6 punktów:
Trochę mało wyszło, ale później jeszcze zjadłam kilka plastrów szynki wędzonej i sera pleśniowego z warzywami.
Byłam w gościach gdzie zjadłam kilka paluszków i ciastek.
I tym sposobem kończę dzień z 24 punktami na koncie.
wtorek, 2 października 2012
wtorkowa bagietka
Minął wtorek i 25 punktów dziś za mną.
Rano byłam w pracy, jadłam w miarę równo, dużo piłam. Miałam kanapkę, dwie brzoskwinie, gotowana kapustę i marchew, i kilka miśków haribo.
W drodze do domu kupiłam bagietę i zrobiłam mega kanapki ze wszystkim co miałam.
Całość za 11 punktów:
pół bagietki- 5pkt
masło- 1pkt
szynka wędzona- 2pkt
salami- 2pkt
ser pleśniowy- 1pkt
pomidor, cebula- 0pkt
A później zrobiłam szybką sałatkę za 1 punkt, bo punktuje tylko łycha oliwy:
Jakiś większy obiad gdzieś mi umknął, i tylko na wieczór arbuza kawał zjadłam.
Ale czuję się w miarę dobrze:)
Rano byłam w pracy, jadłam w miarę równo, dużo piłam. Miałam kanapkę, dwie brzoskwinie, gotowana kapustę i marchew, i kilka miśków haribo.
W drodze do domu kupiłam bagietę i zrobiłam mega kanapki ze wszystkim co miałam.
Całość za 11 punktów:
pół bagietki- 5pkt
masło- 1pkt
szynka wędzona- 2pkt
salami- 2pkt
ser pleśniowy- 1pkt
pomidor, cebula- 0pkt
A później zrobiłam szybką sałatkę za 1 punkt, bo punktuje tylko łycha oliwy:
Jakiś większy obiad gdzieś mi umknął, i tylko na wieczór arbuza kawał zjadłam.
Ale czuję się w miarę dobrze:)
poniedziałek, 1 października 2012
żeberka
Poniedziałek minął mi bardzo szybko. Pierwszy dzień w pracy po urlopie, strasznie mi się nie chciało, ale nie było tak źle.
Rano śniadanie, tradycyjne kanapki na chlebie ze słonecznikiem.
Całość za 6 punktu:
2 kromki chleba- 4pkt
13 gram sera- 1pkt
20 gram szynki- 1pkt
warzywa- 0pkt
A później przed pracą miałam wczorajsze żeberka z warzywami i ryżem.
Dokładnie nie wiem jak to policzyć, bo żeberka, sos i ryż były take away, a warzywa sama ugotowałam dziś.
Ale myślę, że szczerą punktacją będzie policzyć za całość 11 punktów.
W pracy zjadłam pieczonego ziemniaka, jabłko i kawałek ciasta kokosowego.
Myślę, że wyjadłam dziś około 24 punktów.
I to tyle na dziś...
Rano śniadanie, tradycyjne kanapki na chlebie ze słonecznikiem.
Całość za 6 punktu:
2 kromki chleba- 4pkt
13 gram sera- 1pkt
20 gram szynki- 1pkt
warzywa- 0pkt
A później przed pracą miałam wczorajsze żeberka z warzywami i ryżem.
Dokładnie nie wiem jak to policzyć, bo żeberka, sos i ryż były take away, a warzywa sama ugotowałam dziś.
Ale myślę, że szczerą punktacją będzie policzyć za całość 11 punktów.
W pracy zjadłam pieczonego ziemniaka, jabłko i kawałek ciasta kokosowego.
Myślę, że wyjadłam dziś około 24 punktów.
I to tyle na dziś...
początek 11 tygodnia
Urlop się skończył, dwa tygodnie laby za mną.
Z dietą było średnio, właściwie to jadłam wszystko, piłam wszystko. Stołowałam się w restauracjach i pubach, i był alkohol i niezdrowe jedzenie, ale też dużo owoców i wody i dużo ruchu. Bo najpierw wędrówki kilometrowe po Paryżu, a później całodzienne zwiedzanie Anglii.
I tak dzisiaj stanęłam na wadzę i wynik: 73,9kg.
Czyli +0,4kg od ostatniego pomiaru tydzień temu.
Dziś zaczynam 11 tydzień diety i wracam do solidnego liczenia.
Myśląc o tych dwóch tygodniach za mną, to muszę powiedzieć, że sprawy z toaletą bardzo się u mnie polepszyły. Wszystko bardzo regularnie i tak jak powinno być.
I to daje mi do myślenia, że może niepotrzebnie tak bardzo tnę węgle i tłuszcz.
Bo mimo, że waga na Weight Watchers idzie mi w dół, to jednak boję się, że odbija się to na moich wizytach w toalecie.
I patrząc na te 2 tygodnie za mną, to mimo, że jadłam wszystko, i pizza i frytki i ryba pieczona, i ciasta, serniki, chipsy it., to jednak codziennie byłam w toalecie, raz i dwa raz i waga jedynie 0,4kg w górę.
Także sama nie wiem co robić....
Z dietą było średnio, właściwie to jadłam wszystko, piłam wszystko. Stołowałam się w restauracjach i pubach, i był alkohol i niezdrowe jedzenie, ale też dużo owoców i wody i dużo ruchu. Bo najpierw wędrówki kilometrowe po Paryżu, a później całodzienne zwiedzanie Anglii.
I tak dzisiaj stanęłam na wadzę i wynik: 73,9kg.
Czyli +0,4kg od ostatniego pomiaru tydzień temu.
Dziś zaczynam 11 tydzień diety i wracam do solidnego liczenia.
Myśląc o tych dwóch tygodniach za mną, to muszę powiedzieć, że sprawy z toaletą bardzo się u mnie polepszyły. Wszystko bardzo regularnie i tak jak powinno być.
I to daje mi do myślenia, że może niepotrzebnie tak bardzo tnę węgle i tłuszcz.
Bo mimo, że waga na Weight Watchers idzie mi w dół, to jednak boję się, że odbija się to na moich wizytach w toalecie.
I patrząc na te 2 tygodnie za mną, to mimo, że jadłam wszystko, i pizza i frytki i ryba pieczona, i ciasta, serniki, chipsy it., to jednak codziennie byłam w toalecie, raz i dwa raz i waga jedynie 0,4kg w górę.
Także sama nie wiem co robić....
Subskrybuj:
Posty (Atom)