środa, 9 listopada 2011

dzień 108

Powrót do diety jest dla mnie dużo cięższy niż przypuszczałam. Niestety podjadam i to jakieś pierdoły, czekoladki i inne duperele. Aż wstyd! Wczoraj jakoś się trzymałam do wieczora, a później nie wiem co się stało, ale pochłonęłam i tosty z dżemem i kukurydzę w kolbie i to w takich ilościach, że aż nie będę pisać.

Dziś w miarę, chociaż zjadłam za duży roast dinner. Z pięć ziemniaków pieczonych na głębokim tłuszczu. No ale od obiadu tylko jeszcze gruszkę zjadłam, także nie jest źle.
W sklepie znalazłam jakiś dressing do sałatek, kupiłam i dziś próbuję. Niestety domowej roboty duzo lepszy był! No ale nic.
Na wieczór sałatka za 1 punkt:
sałata, ogórek, papryka, rzodkiewka, szpinak- 0pkt
gotowy dressing- 1pkt

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz