czwartek, 17 listopada 2011

dzień 116

We wtorek nawaliłam na całego. W pracy miałam tylko skosztować kawałek "surowego ciasta" (z suszonych owoców, nasion i orzechów), a z kawałka zrobiły się prawie trzy kawały, a nie dość tego to na wieczór doprawiłam się frytkami i lodem. Także pełna jak balon poszłam spać, a rano w środę waga pokazała o 1kg więcej. Także od dwóch dni pokutuję i jem jak trzeba, bo tak szkoda mi strasznie. No i po tej bombie kalorycznej mam problemy z toaletą znów, grrr...
Środę zakończyłam z 12,5 pkt wyjedzonymi.

A teraz kończy się czwartek.
Wróciłam z pracy, po drodze zahaczyłam o sklep, kupiłam suszone śliwki (no musi zadziałać!), warzywka, rybkę i dwa słodkie ziemniaki. Nigdy wcześniej nie jadłam batatów, ale w sklepie one tak patrzyły na mnie, że kupiłam, całych sztuk 2. Także dziś na obiad pieczone słodkie ziemniaki i wędzona makrela. Nie wiem czy taki mix smakowy komuś odpowiada, ale ja zjadłam ze smakiem, bo taka chyba głodna byłam. A głodna byłam, bo w pracy NIC nie podjadałam i kolejny udany dzień prawie za mną :)

Obiad dziś za 8,5 punkta:
dwa duże słodkie ziemniaki- 2pkt
oliwa do skropienia- 1pkt
przyprawy, czosnek- 0pkt
100 gram makreli wędzonej- 5,5 pkt
Całość wygląda tak:

W sumie dziś wyjadłam 14 punktów do tej pory, wciąż 5 do wyjedzenia. Ale bardzo mnie te ziemniaki nasyciły także, myślę, że na wieczór tylko sałatkę warzywną (za 1 punkt) sobie zrobię i to by było tyle na dziś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz