Obawiałam się dzisiejszego poniedziałkowego ważenia, ale w sumie nie było tak źle, i oficjalnie mogę powiedzieć, że w tym tygodniu straciłam kolejne -0,5kg, co w sumie daje -6,5kg od początku diety.
Spisałam sobie dzienne zestawienie punktowe i kilogramowe i prezentuje się ono tak:
pon. 5.9.2011 zjadłam 19pkt- 69.5kg
wto. 6.9.2011 zjadłam 19pkt- 69.5kg (kisz i ból brzucha)
śro. 7.9.2011 zjadłam 10pkt- 68.9kg (dentysta i brak apetytu)
czw. 8.9.2011 zjadłam 18pkt- 68.8kg
pt. 9.9.2011 zjadłam 18pkt- 68.6kg (chipsy :((()
sob. 10.9.2011 zjadłam 23pkt- 69.2kg (impreza, mało wody piłam)
nie. 11.9.2011 zjadłam 13pkt- 69.3kg
pon. 12.9.2011 69.0kg
Ten siódmy tydzień w ogóle był bardzo dziwny i przewrotny. Starałam się jak mogłam liczyć punty, jeść dużo warzyw i zdrowych rzeczy, ale różnie mi to wychodziło. To chyba był mój najgorszy tydzień diety jak dotąd. Na wiele nieplanowanych rzeczy dałam się skusić i nie piłam wody tyle ile powinnam. Także tygodniowy grafik w pracy mi nie sprzyjał, bo i miałam jeden długi dzień w robocie a także cały weekend i tak wyszło, że sobie momentami odpuszczałam.
W sumie wynika, że nie dojadłam całej tygodniowej sumy punktów, ale jakoś nie chciało mi się więcej jeść. Także podsumowując, myślę, że te pół kilo to całkiem dobry wynik.
No ale nie ma co marudzić. Od dziś nowy tydzień, nowa energia do mnie napływa, bójcie się... :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz