poniedziałek, 5 września 2011

koniec VI tygodnia

Dziś z wagą 69,5 kg rozpoczynam VII tydzień diety.
Mój BMI, czyli wskaźnika masy ciała (Body Mass Index) wynosi w tej chwili 24,5 i oznacza, że mieszczę się w normie (choć jak widać minimalnie).

obrazek z internetu
 
Jako, że w końcu doczekałam się spadku poniżej tej okropnej 70-tki, to od dziś będę jadła 19 punktów dziennie.

Jaki był ten ostatni tydzień?
     Eksperymenty z piciem zielonych szejków rano i ostatnio dodawanie siemienia lnianego do diety przynoszą efekty. Toaletę odwiedzam coraz regularniej i w tym tygodniu schudłam ładne -0,8kg. Odstawiłam również jogurt activia, bo dotychczas jadłam jeden dziennie, a afektów po nim nie widziałam. Do minimum zredukowałam jedzenia chleba, na rzecz pieczywa chrupkiego.
     Ostatnio również zauważyłam, że po zjedzeniu ciężkiego obiadu, jak ryż z kurczakiem, ziemniaki, spaghetti, chińszczyzna (w ramach rozsądku i zachowania punktów) czuję się gorzej niż po zupach, leczo i potraw bardziej warzywnych, sałatkowych. Bardziej zmęczona i niewiarygodnie pełna, poza tym padam z nóg po takim obiedzie. Nie mam też ciągów i jakiejś ogromnej ochoty  na słodycze, czekolady, batony i ciastka.

A ja już dziś po śniadaniu, jajecznica ze szpinakiem za 6pkt:
2 jajka- 4pkt
szpinak, cebulka- 0pkt
kropla oliwy- 0,5pkt
2 kromki pieczywa chrupkiego 1,5


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz